tyrani wszystkich wieków
oderwani od codzienności
przeróżni gladiatorzy wad
w jednym podobni zawsze
w oglądzie rzeczywistości
umierali samotnie w lęku
czym się zapiszą w pamięci
gdy wymiar ich dzieła ulotny
przestanie straszyć dzieci
dziś gdy się Chrystus rodzi w stajence
pośród kolorowych lampek i kolęd
palcem małej dłoni wskazuje na krzyż
prawdziwą tajemnicę swoich narodzin
im wyżej tym trudniej
znamy to wszyscy z autopsji
lecz gdy cel osiągniemy
jest w nas radość wielkiej sprawy
lecz nie o wspinaniu w górach mówię
a o codziennym praktykowaniu miłości
by dojść na sam szczyt krzyża
prawdziwa jest miłość
która uświęca myślenie
każdy kto przejdzie tę granicę
dotknie prawdy
błogosławieni w prawdzie żyjący
będą kochać jak kocha Bóg
jeszcze nienarodzony a już przybity do krzyża
zmartwychwstał dnia trzeciego i znów się rodzi
wszystko to prawda mądrości odwiecznej w drodze
lecz jeśli dzieje się obok nas to klęska Jego miłości
w najprostszym układzie
gdzie ty jesteś ze mną a ja przy tobie
wpisani w tajemnicę światła
które przychodzi i zmienia przyszłość
niezależnie od tego w czym jesteśmy dobrzy
czasami wdziera się zmienna zależna
nieuporządkowana i nieobliczalna
rodząca poczucie samotności
wprowadzająca bezład zaistniałych myśli
w tym naszym układzie najprostszych relacji
gdzie jedno milczenie rodzi oziębłość
a brak czujności otwiera wolną przestrzeń
gdzie niezmiennie rodzi się chaos
różnica pomiędzy pragnieniem a rzeczywistością
gdy słowo przestaje być materią
w teorii chaosu każda niewielka zmiana układu początkowego
doprowadza do skutków destabilizacji wielu procesów
wielu zachowań i zmiennych
zaimki nas różnią bezosobowo
liczebniki porządkują wielorako
przymiotniki określają jednoznacznie
czasowniki precyzują czas
a rzeczownik uściśla podmiot
dziwnie się pisze wiersze
gdy trzeba używać gramatyki
w oddali skąd widać żłóbek
Pannę świątobliwą i dziarskiego Józefa
jak ku niebu podnosi małego Jezuska
słuchając radosnych okrzyków dziecka
czai się cień nieposłuszeństwa
wokół drzewa z którego belka wyciosana
stanie się krzyżem dla Męża boleści
głupotą dla wielu dla wielu zbawieniem
nim zgaśnie świeca ta najważniejsza
wszystko się zmienia w nas i wokoło
byśmy wybierać mogli świadomie
czując ból łatwych wyborów
żeby kochać Boga
nie trzeba zdobywać szczytów wiary
ani zanurzać się w głębinach miłości
ludzi nie trzeba nawracać
kościołów upiększać
jedynie co trzeba
to warto uświęcać swoje myślenie
by zgrać się z odwiecznym
planem zbawienia
chroń nas Panie
od nagłej i niepożądanej głupoty społecznej
od nieświadomych wybuchów krytyki
od nadmiaru wybujałej fantazji
od braku logiki we wspólnej pracy
byśmy mogli w oddali dostrzegać nadzieję
że to co było nie powróci
a to co przed nami nie będzie pustynią
nim przyszła do nas długo oczekiwana
zmrożona przez lata układem krwi
i beznadziejnością ludzkich poczynań
wszystko było prostsze kto przyjaciel kto wróg
narzucone prawa nie dzieliły na pół
braki wzmagały wspólnotę
wspólna niedola budowała solidarność
z perspektywy lat już minionych
gdy przyszła i pozwoliła nam powstać z kolan
zrodziła jak zawsze małe malutkie pożądliwości
i choć dziś mamy czegośmy chcieli
chleba mistrzostw swobody coraz trudniej o prawdę
a bez niej to zazwyczaj budzą się demony krwi
po których znowu będziemy długo czekali
najgorsza jest przepaść milczenia
pomiędzy zaciśniętymi ustami
wczoraj piękna i szalona
dziś zmęczona i bolesna
ustami zaciśniętymi w milczeniu
ulega niewierze w święte i dobre
nie oddaje co sama dostała
nie bierze danego w ofierze
taka bywa ta miłość w przebraniu
jeśli nie szuka nie znajduje
więc aby strofy nie były banalne
milczenie zawsze rodzi podziały
to co dziś jest naszym udziałem
wczoraj było przyszłością
jutro będzie przeszłością
oto istota życia przemijalnego
z każdym dniem
z każdym nowym rokiem
wewnętrzne lustro rozbite
żmudnie układam w całość
by zdążyć przed śmiercią
zobaczyć siebie prawdziwie
każdy wiersz zapisany w trudzie
pozwala zrozumieć w pokorze
jak ciężka to praca nad sobą
by stać się podobnym do Niego
to co zdaje się oczywiste
czasami pod wpływem słów
ideologicznych frazesów
bądź dobrze dobranych faktów
już tak bezsprzeczne nie jest
manipulacja ma to do siebie
że w dość prosty sposób
prostych ludzi wiedzie na manowce
złożonych procesów
gdzie zbyt łatwo wystawia się oceny
jeszcze szybciej projektuję się przyszłość
na wielkiej mapie złudnych analiz
gdzie dane odpowiednio podstawione
dają możliwość ręcznego sterowania
mechanizmami gospodarki niedoborów
ten prosty sposób uruchamia kolejne zmiany
bałagan proceduralny rozkład systemowy
nieporządek prawny bezprawie aparatu
arogancje władzy demoralizację wartości
a wszystko to pod płaszczykiem praworządności
między wierszami ukrywa się miłość
taka zwykła codzienna
zawinięta w rulonik pamięci z kwiatkiem
namiętnym pocałunkiem i trochę więcej
nawet gdy bardzo boli głowa
wspólnym czytaniem psalmów
i zmywaniem naczyń gdy nie ma chęci
miłość między wierszami ma to do siebie
że myśli inaczej
we dwoje uczy wdzięczności
ciągnie za sobą lub jest ciągniona
taka wiosenna i późną jesienią
zawsze otwarta na uścisk dłoni
jest tak obecna że przetrwa wszystko
jeśli tylko nie chce dla siebie
miłość jest jak wiersze które trzeba napisać
często czytać i znać je na pamięć
się pan nie dziwi niczemu
takie czasy
cóż przeżyłem pół wieku
dwa systemy kilkunastu premierów
kilku prezydentów sześciu papieży
i niezależnie od poglądów i wiary
zawsze słyszałem te słowa
na usprawiedliwienie własnej słabości
kiedy jej nima krew się burzy w żyłach
kiedy już jest głupota toczy podziały
cóż lepsze sam nie wiem zupełnie
gorzej że reszta też nie
że jestem oszukiwany jako obywatel
że marni są nasi politycy
niezdolni do prawdy ani odpowiedzialności
za słowa i wszystkie ustawy
że partia zawsze ma rację kiedy ma władzę
a wiedzę kiedy władzy już nie ma
że przyszłość skurczyła się do tu i teraz
a przeszłość wciąż dzieli na pół
że nasze wnuki będą przeklinać swoje korzenie
to wszystko mogę zrozumieć
lecz jedno mnie tylko martwi naprawdę
kto za tym wszystkim stoi
oby to była tylko głupota polityczna
Jest tam gdzie innych nie ma
nie ma Go gdzie tłum zawłaszcza sens
w ten tajemniczy sposób uobecnia się
byśmy jak dzieci pełni zachwytu
mogli się cieszyć ufnością
poza czasem i przestrzenią ma nad nami przewagę
nawet niewola w przedziwny sposób wyzwala
żeby nie widzieć skutków poczynań
wystarczy je rozciągnąć w czasie
by nikomu się nie chciało
złożyć je w całość
a jeśli się do tego doda kapitał
torebki foliowe z pieniędzmi
dobrze płatną posadę
nikt nie będzie zgłębiał przyczyn
coraz więcej i więcej
chcemy posiadać
informacji
lecz sama wiedza
bez krzty mądrości
gówno jest warta
jako naród osadzony na tej ziemi
z całym bagażem krwi i pamięci
zmarnowanych szans
i niespełnionych obietnic
jesteśmy znakiem Bożej wierności
są wiersze i poematy
którym daleko do prawdy
a jednak z ziarna codziennej uczciwości
rodzi się wolność
sprawczyni świadomego wyboru i przynależności
my naród na rzeź prowadzony
przez wieki zamknięci w próżni
dziedziczymy po przodkach dobroć i głupotę
skazani na przeszłość dziś zagubieni
jutro odkrywamy po latach
budząc lawinę niszczących kamieni
podzieleni jak zawsze ziarnem pogardy
poniewczasie odczytujemy prawdę
wierząc w przyjaciół z oddalenia
nieświadomi zagrożeń od środka
lecz to co istotne w naszej pamięci
chowamy przez wieki z pietyzmem
naród przetrwa gdy dochowa wierności krzyżowi
przez niego powstał i w nim znajdzie oparcie
naiwna ta wiara lecz w niej wybawienie
by zniszczyć głupotę aby została dobroć
niby z niczego z oparów snów
z niejasnych plam
z byle czego
co boli a nie uśmierca
co weseli lecz nie raduje do końca
w czym się zagubić można
i czego dalej zrozumieć się nie da
z tak właśnie ulepionej metamorfozy
słowa przypięte do myśli
ożywione pragnieniem zrozumienia dobra
zaczynają się wiersze
kalambury wyrażeń i sprzeczności
małe ulotne natchnienia
Wszystkie umieszczone prace są moją własnością.
Zezwalam na niekomercyjne rozpowszechnianie z podaniem autora.
Strona zrobiona w kreatorze stron internetowych WebWave