wszechświat spojony fizyką
z matematyczną dokładnością mądrości
pozwala istnieć małej planecie
pełnej ludzi objętych prawem ciążenia
w przedziwnej łączności z naturą dobra
podlegając konsekwencjom zachowań
niezależnie od ich jakości i kierunku
rzadko o nich pamiętamy
zanim dopadną nas przeróżne następstwa
bezgranicznej głupoty
niezdolność do analizy przeszłości ogłupia
z matematyczną precyzją absurdów
pozwala zaistnieć nienawiści
uwłaczając ludzkiej godności
oddziela prawo do miłości od prawa do życia
płoną wciąż stosy umarłych
krzyczą wniebogłosy kamienie
nie da się zapomnieć ani zagłuszyć
pamięć jest darem przeszłości
byśmy mogli z niej wyciągać wnioski
źle gdyśmy ślepi i głusi i jeszcze głupi
tak dawno że nikt dokładnie nie wie
choć wielu wydaje się że potrafi to udowodnić
w chwili kiedy stało się słowo
zaistniał fakt zderzenia materii z zamysłem stworzenia
reszta jest konsekwencją fizyki
matematycznym ciągiem mądrości
niezrozumiałym wymiarem umiłowania człowieka
od wieków jestem poznany
wybrany by kochać i być kochanym
nawet jeśli nie do końca wiem co to znaczy
choć wielu wydaje się że potrafią to zdefiniować
jestem krótkim wierszem czytanym przez lata
dopóki przestanę wierzyć w Boga
gdy twarzą w twarz poznam siebie
w wymiarze niezrozumiałej miłości do człowieka
wiara bez miłości oślepia
wypacza prawdę o wierności
niezależnie od szat
zadaje innym cierpienie
fałszuje obraz Boga
wymusza pomstę od nieba
a ta gdy przyjdzie niespodzianie
oczyści ziarna od plew
w czasie odpowiednim
przychodzimy własne powierzać sprawy
pazerni na Bożą Opatrzność
zadowoleni z siebie na półmetku biegu
słuchamy wybiórczo
kochamy za mało
dekalog znając na pamięć
jesteśmy prawi jak cholera
tylko jeszcze brakuje nam zdjęcia z papieżem
codziennie tak samo
wstajemy do pracy
zmęczeni wracamy
do siebie nawzajem
do dzieci i spraw banalnie prostych
czując jak ogień wypala odłogi
jak sny coraz krótsze
mają nas chronić od przypadków
codziennie starsi o słowa i gesty
patrzymy z wiarą na siebie
że jest w nas odrobina nieba
aby to wszystko przejść we dwoje
wiem tyle ile mogę zrozumieć
kocham aby wypełnić sens poezji
że jest się po to aby kochać słowami
a gdy ich zabraknie całym sobą
tak zwyczajnie jak wschodzi słońce
i gwiazdy rozświetlają niebo
tak właśnie jest się dla innych domem
gdzie się przychodzi i zostaje
siedemdziesiąt siedem słów
stwarza w nas codzienność
zbliżenia z niecodziennością wiary
gdy się otworzy oczy pokory
aby światło mogło ocenić
naszą przydatność dla innych
oczekiwania ich względem nas
ostatnie trzy słowa
wypowiedziane z namaszczeniem
pozwolą wypełnić nasze człowieczeństwo
bądź wola Twoja
jaki jest sens cierpienia
czy w ogóle cierpienie ma sens
skoro miłość przychodzi
niespodziewanie i tak szybko odchodzi
ani się życie obróci na bok
a już cisza podziemna zapada w letarg długiego snu
gdzie wszystko widać dokładnie
jeszcze raz przewija się nić drogocennych minut
oglądanych z perspektywy końca
tak mogło być a było inaczej
tak się zdarzyło choć w scenariuszu tego nie było
dotyk pocałunek namiętny chwila uniesień
a potem szelest rozrzuconych kartek
więc jaki jest sens cierpienia
czy w ogóle cierpienie ma sens
skoro wieczność jest źródłem miłości
niezmiennie trwa i nie sposób jej zabić
wyczuwalna na oddech wiary
a niedostrzegalna w historii
wszechobecna a tak zapomniana
wyczulona na każdy odruch pokory
stając pod ścianą płaczu naszej Jerozolimy
z wyrzutem w ranach
stawia pytanie o sens swojego cierpienia
czy cierpienie w ogóle ma sens
jeśli krzyż nadal jest tylko upadkiem aniołów
a nie bramą do niedzielnego poranka
gdy wszystko nabiera innego znaczenia
jeśli tylko uda się wejść w ten tok rozumowania
który od wieków opisany dokładnie
wszystkich zaskoczy jednym pytaniem
wierzycie w miłość Boga
że z góry widać szerzej bez szczegółów
a w dole potykamy się o drobiazgi
wiemy i przyjmujemy logikę tego stwierdzenia
niestety gorzej nam idzie z analizą przypadków
własnej głupoty gdy idąc w zaparte o drobne sprawy
tracimy chwile ważne w drodze na szczyt
są czyny wołające o pomstę do nieba
gdy słowa bólu odbite od ściany milczenia
nie zdołają zagłuszyć frazy
tak trzeba działać żeby nie było zgorszenia
w dobie internetu już tak się nie da
a przecież można inaczej zgodnie z prawem miłości
zło nazwać grzechem stając w prawdzie wiary
daje możliwość wyjścia z kręgu szyderców
gdyby można było życie zacząć od nowa
tak najzwyczajniej w świecie
narodzić się z własnej woli
poprawić błędy popełnić nowe
nie daj Boże gorsze od poprzednich
kochać nie kochanych do końca
pisać wiersze lepsze od teraźniejszych
widzieć czego się wcześniej nie chciało
być dla innych uśmiechem Boga
lecz jeśli już taka zrodziła się myśl
to może wcale nie trzeba naprawiać przeszłości
tylko przyszłość zacząć od nowa
jak nowe się pisze wiersze
nie całkiem dobre nie całkiem mądre
akuratne do czasu i miejsca
aby wyjść z niewoli myślenia
że się nie da siebie zmienić
z perspektywy nieba przekleństwo bywa wybawieniem
a wolność i dobrobyt zniewalają umysły
czas jedynym staje się miernikiem dobra
gdy człowiek dla człowieka nie prawem
a zwykłym odruchem woli pomaga i zapewnia spokój
błogosławiona niewola która przynosi wolność zawierzenia
by nic nie ująć ani dodać z odwiecznego prawa miłości
wychowany na klosie i czterech pancernych
w szarym świecie o bezbarwnych ramach
z ciszą między wierszami o wolności
wszedłem w świat dorosłych z nadzieją
że są słowa i myśli których nie można sfałszować
wbrew temu co wieściła telewizja
pewnego dnia światło dało się poznać
i nic już nie było takie samo
nic nie jest takie samo
poznanie dało mi światło pewnego dnia
gdy telewizja wieściła wbrew temu
że nie można sfałszować myśli że są słowa
z nadzieją w świat dorosłych bym wszedł
w wolność między wierszami z ciszą
w bezbarwnych ramach w szarym świecie
i czterech pancernych i klosie wychowany na człowieka
wpatrzony w ciebie szukam Boga
jesteś tajemnicą wiary w sens tego spotkania
poza Nim w tobie nie ma już nic
oto najkrótsze wyznanie wiary
w nieomylność przeznaczenia
gdy ty odkrywasz to samo
że z góry widać szerzej bez szczegółów
a w dole potykamy się o drobiazgi
wiemy i przyjmujemy logikę tego stwierdzenia
niestety gorzej nam idzie z analizą przypadków
własnej głupoty gdy idąc w zaparte o drobne sprawy
tracimy chwile ważne w drodze na szczyt
gdzie logika krzyża oczyści nasze widzenie
jeśli jestem jaki jestem
i mam kochać i być wolnym
bez krzty wątpliwości
szukając w nauce wyzwolenia
to gdzie jest granica dowolności
własnego uwielbienia
jeśli chemia steruje każdym wyborem
to nie ma grzechu ni piekła
mogę wszystko w tym co mnie kształtuje
rozbudza człowieczeństwo
wynosi nad poziom wiary
a beznadziejnie głupia miłość
przesuwa kolejną granicę
głupio się przyznać do własnej starości
jak się przybliża upływem zimy
wiosną ucieka w jesienne ptaków odloty
nie z mojej woli skraca mi wiersze
zmęczeniem obrysowuje oczy
cóż nie ma mocnych na jej przypadłość
czasu się nie da poezją omamić
lecz jedno w tym stanie ducha jest piękne
wciąż kocham wiernie tę samą kobietę
i to wciąż sprawia mi frajdę
historia jest tylko fragmentem czasu
który przyszłość tworzy przez nas w przeszłości
i ci którzy odkryją tę zależność
mają szansę być wśród ludzi perspektywą nieba
odbiciem światła według Którego jesteśmy stworzeni
na obraz i podobieństwo w perspektywie małej ziemi
gdzie czas przemija za szybko a ludzie odchodzą w niepamięć
i nawet jeśli nieskończoność ograbiona z świętości
ogranicza naszą wolność do granic czasu i przestrzeni
to jesteśmy i będziemy zgodnie z prawami fizyki
bezgranicznym wymiarem miłości danej aby kochać ludzi
głupota jest grzechem zaniedbania
ucieczką przed rachunkiem sumienia
drogą daleką od wiary prostej w wolę nieba
modlitwą do własnych oczekiwań
brakiem pokory i miłości z krzyża
takim kawałkiem własnego nieba
gdzie Boga znaleźć jest sztuką
zgorszeniem jest krzyczeć własnym grzechem
gdy się zasiada w kole szyderców
a kamień wrzucony do rzeki
nie pozwoli przejść przez ucho igielne
zmęczony rannym wstawaniem
próbuję stworzyć elipsę naszych zachowań
zliczać godziny dwóch niewiadomych
w tym samym punkcie wspólnych podobieństw
i taką stworzyć funkcję wspaniałą
gdzie z dwóch punktów oddalonych od siebie
z pewną prędkością bezwładnych ciał
wliczając w to wszystko przyciąganie ziemskie
idą ku sobie dwie odmienności
których wynikiem będzie jedność w ułamku
są słowa których nie widać
są myśli których nie słychać
więc aby prawda mogła się przebić
potrzeba najpierw milczenia
tej ciszy w natłoku sensacji
która pozwoli dotknąć wieczności
tej nie poznanej strefy grawitacji
gdzie wszechświat cały się kręci
wokół wielkiego wybuchu
byśmy mogli po wiekach
wypowiedzieć słowa wdzięczności
przelać na papier myśli godne zapisu
by człowiek przestał ograniczać wolność innym
a swoją się cieszył jak dziecko bezbronne
pomiędzy tobą a mną
pomiędzy nami a Nim
zrodzona mądrość rodzi życie
tajemnicę płodnej miłości
która z niczego stwarza przestrzeń
gdzie ja i ty my i On
przynależymy do siebie
by to co największe
było naszym udziałem
odkąd przestaliśmy być wspólnotą solidarności
nie potrafimy oddzielać ziaren od plew
niewrażliwi na zakręty przeszłości
drepczemy w miejscu
czekając aż kolejny wiersz o nas
stanie się wyrzutem sumienia
głupota składa się z drobnych zaniechań
zbyt długo zbierana przynosi konsekwencje
zazwyczaj tragiczne dla nas i naszych dzieci
a kiedy już było nam dane się spotkać
uczyliśmy się siebie jak wszyscy
w pocałunku szukać szczęścia
w trzymaniu za rękę przynależności
by czuć jak najbliżej bicie serca
lecz było nam również dane
z wiarą patrzeć na życie
że wszystko co nadchodzi i było ma sens
a ci co przechodzą obok nas
są dla nas darem nieba
nawet gdy sen nasz budzą lękami
wdzięczni jesteśmy darem dla innych
zbyt długie zdania nie wyrażą cierpienia
za krótkie nie zdołają zrozumieć
jak to możliwe że się to stało się dzieje
będzie się dziać obok w nas tam tutaj
wszędzie gdzie miłość bez wiary szuka swego
a wiara bez miłości zabija dla ideologii
tylko nadzieja pomiędzy nimi jak krzyż
szuka opamiętania
jest w nas światło życia i ciemność śmierci
droga pomiędzy nimi jest ciągłym wyborem
w miarę duchowego wzrostu
gdy miłość jest jedynym motywem działania
pojawiają się niewygodne dla wielu pytania
o sens tego co jeszcze przed nami
o prawdę poczynać ludzi będących w strukturach
o wady okrzepłych systemów
o pokorę tych co od nas wymagają
z wiekiem człowiek nabiera dystansu
do praworządności co wzmacnia podziały
do dogmatów ważniejszych od miłości
do ustaw wciąż poprawianych
do zakazów potrzebnych władzy
w drodze ku oczywistości może się zmienić wszystko
oprócz jednego prawa do miłości
trudno się przyznać do własnych słabości
uznać kradzież za wszechobecną siłę sprawczą
szukać rozwiązań na przyszłość
w trudnych decyzjach dzisiaj
trudno jest pojąć antykulturę w sobie
zgodnie z teorią Kalego o kradzieży
jeszcze trudniej dokonać zmiany myślenia elit
pokonać system światowej grabieży
słucha się dobrze tej mądrości z opłotków
nieskażonej wiedzy o społeczeństwie
lecz coraz mniej wiary że można coś zmienić
coraz więcej beznadziei wobec głupoty środowisk
trudno się przyznać do własnych słabości
są nam potrzebne
jak chleb powszedni
gdy patrząc nie widzimy
a słuchając nie słyszymy
Wszystkie umieszczone prace są moją własnością.
Zezwalam na niekomercyjne rozpowszechnianie z podaniem autora.
Strona zrobiona w kreatorze stron internetowych WebWave