łatwo się wierzy w Boga sukcesów
trudniej gdy słowo wymaga ofiary
lecz najtrudniej gdy wola własna
staje się miarą oczekiwań
wiara zależna od miłości uczy się z pokory
inaczej zawsze przybija do krzyża niewiarą
w tym co mamy
i czego nie rozumiemy
jest nasze niespełnienie
ciągły brak ciągłe pragnienie
nieokreślony ból oderwania od istoty życia
zapisany w tajemniczy sposób
na twardym dysku życia
jacy jesteśmy i dokąd zmierzamy
wbrew temu co jest w nas odwzorowane
idziemy przed siebie drogą uników
żyjąc na skraju snu i wyobraźni
złączeni z czasem wielu zmienności
niedoskonali w ułomnym świecie
wciąż nie rozumiemy co posiadamy
zapisane jest siedem
głównych upadków ludzkiej natury
lecz zapomniano dodać jednego
najważniejszego
w którym pycha goni lenistwo
gniew wyprzedza chciwość
zazdrość wraz z nieczystością
słabną wobec obżarstwa
trudno jej dostrzec istotę rzeczy
w płaskim pojmowaniu historii
obojętna na prawdy odwieczne
ulega łatwej manipulacji
sama dla siebie substytutem mądrości
wciąż dziwaczeje bez chęci zmian
oto matka wszelkiego zła
zwykła i codzienna nasza głupota
zbieramy słowa jak porzeczki
czasami cierpkie czasami słodkie
zależnie jak podane
pozwalają zrozumieć istotę dobra
które jest uobecnione czasem narodzin i śmierci
niezależnie od historycznych zdarzeń
wbrew fałszywym prorokom
według odwiecznego planu
porzeczki jak słowa są dla nas darem
niekiedy słodkie niekiedy cierpkie
lecz zawsze ważne pozwalają określić kierunek
żeby napisać wiersz trzeba życie przenikać
między barierami czasu i uczuć
toczyć swój kamień rzeczywistości
żeby przeżyć życie trzeba poezję czytać
mówić językiem aniołów wierzyć w nie zawsze
poszerzać zdolność wyobrażenia
żeby być człowiekiem trzeba jedno i drugie
nieustannie w sobie pogłębiać w zachwycie
być przyjacielem Boga w człowieku
zachodzi słońce w oddali
życie gaśnie nieopodal
trwa wyścig z czasem dla wielu
wielu milczy w nadziei
że to nie oni pójdą szukać
ciągu dalszego własnej drogi
naszej Kasi
czy był to deszcz oczyszczenia naszego
czy ziemia żegnała dobrego człowieka
nie wiem bo skąd mam znać czas i miejsce
gdy niezrozumiałe staje się doświadczeniem
naszym udziałem zapłakanego nieba
w tej właśnie chwili gdy zostały po niej
tylko wspomnienia
w tej części wszechświata
gdzie wszystko się kręci wokół słońca
a ziemia okrągła w blasku księżyca
tkwi nieuchronnie w tajemnicy wybuchu
czy był prapoczątkiem istnienia bez Boga
w tej zapadłej dziurze naszych rozważań
istniała i istnieć będzie ta mała niepewność
w jaki sposób i za jaką przyczyną
wszechświat ogarnięty szałem rozrostu
skurczył się do pojmowania rozumu
mój dobry Boże ileż to razy różni cenzorzy
wycinali z obiegu Twoją obecność
choć po nich ślad żaden nie został
tylko niechlubna pamięć w historii
a Ty wciąż tkwisz w tej naszej zapadłej dziurze
miłość jak poezja wrażliwa na słowa
kocha gdy słucha z łagodnością
za dużo nie powie nie zagada miłego
raz zaproszona zagości na stałe
lecz jedną w tym wszystkim ma wadę
codziennie zmusza do pracy nad sobą
by kochać bliźniego więcej niż siebie samego
zapisani w historii świata
wychwalani w potrzebie
wygnani gdy byli zbyteczni
zdradzeni układem poczdamskim
nie mieli nic do stracenia prócz życia
w tajemnicy przed Bogiem
wciąż czekają wolności
wreszcie zawalczyliśmy o wolność własną
czując powiew sierpniowej radości
nawet grudzień i kolejna dekada zniewolenia
nie były nam wstanie odebrać nadziei
lecz nadzieja bez fundamentów miłości
staje się drogą pobożnych życzeń
nawet wiara nie stała się spoiwem narodu
choć nam się tak wydawało
minęło czterdzieści lat gdy wolni na chwilę
oddaliśmy sny nasze wielkie za garść soczewicy
banki i media nie nasze szkoły przejęte ideologiami
kościoły opustoszałe dług ciągle rośnie
a nam się wydawało że będzie jakbyśmy chcieli
lecz głupota to stan zazwyczaj trwały
gdy naród daje się omamić wolnością od
nic tak nie boli jak kolejna złuda dobrobytu na kredytach
nasze dzieci odchodzą
uczyć się życia inaczej
i to jest najpiękniejsze
by iść do źródła prawdy
własną ścieżką zaufania
w tym są do nas podobne
chcąc nie chcąc
dzięki Bogu
teologię wymyślili ludzie
by Boga zrozumieć pełniej
lecz kto ją ceni więcej niż pokorę
temu daleko do wiary w miłość z krzyża
dzięki Bogu Jego nikt nie wymyślił
wiara ma to do siebie że uczy ufności
nadzieja pozwala iść przed siebie z pokorą
zaś miłość cała jest wdzięcznością
ta trójca jest przeznaczeniem
drogą od Boga ku człowiekowi
za drzwiami ukryte przemyślenia
odłożone na potem budzą lęki
niezręczne słowa dzielą przestrzeń
na dwa odmienne światy
odkąd dni upływają za szybko
czas nabiera przyspieszenia
według istoty miłości zrównoważonej
drzwi zawsze są otwarte bez lęku
nic w tym dziwnego gdy się kocha
czasu jest wtedy dostatek
słów dużo nie trzeba
tylko spojrzeń wciąż mało
i bycia razem na chwilę
miłość to taka przedziwna zależność
im większa tym mniej sobą zajęta
z mitami walczyć trudno
najtrudniej z nimi żyć
gdy ręce zbrukane kłamstwem
wznoszą ku niebu oznakę wolności
łudząc matką boską w klapie
historia nie jest jednoznaczna
polityka niestety wymusza działania
nam zostaje pamięć tamtych dni
gdy człowiek dla człowieka był bratem
tak wtedy czuliśmy tak świętowaliśmy
lecz po owocach poznaje się drzewo
po latach widać najpełniej
gdzie stoją ci co cierpieli niedolę
a gdzie siedzą ci co na biedzie innych
zbudowali majątki nas obdarzając mitami
miałem sen o solidarności bez Bolka
wolności bez okrągłego stołu
demokracji bez utraty podmiotowości
lecz nim się skończył nad ranem
ujrzałem długą listę agentów i tajniaków
którzy wchodząc w układy z władzą
w dość łatwy sposób przejęli majątki
demokracja ma jedną wadę największą
łatwo ją oszukać propagandą i obietnicami
Wszystkie umieszczone prace są moją własnością.
Zezwalam na niekomercyjne rozpowszechnianie z podaniem autora.
Strona zrobiona w kreatorze stron internetowych WebWave